Moc czystego serca
Kahuni twierdzą, że człowiek jest w stanie wyleczyć się sam nawet z najgorszej choroby.
– Naprawdę było ze mną źle – opowiada Katarzyna Kallwejt, plastyczka i instruktorka huny.
– Diagnoza postawiona przez onkologów brzmiała: stan ciężki nieoperacyjny, trzy miesiące do pół roku życia. Przypadkowo (podobno nie ma przypadków) wpadła mi w ręce słynna książka Maksa Freedoma Longa o hunie: „Magia cudów”. Pomyślałam, że skoro i tak ze mną źle, co mi zależy spróbować ćwiczeń, które w niej opisano. Wyjechałam na parę tygodni do leśnej głuszy. Nie ma tu miejsca na szczegóły, ale efekt po trzech tygodniach był taki, że prowadzący mnie lekarz stwierdził, że nie widzi potrzeby przeprowadzenia operacji.
Prośba o wybaczenie
Trudno określić, czym jest huna. Samo słowo „huna” oznacza „to, co ukryte”, wiedzę tajemną Hawajczyków. Jedni twierdzą, że to religia, skoro ma kapłanów, inni, że system filozoficzny uczący, jak żyć. Jeszcze inni, że to wiedza tajemna. Prawda zawiera wszystkiego po trochu. Starodawny system wierzeń kapłanów hawajskich był bowiem tak zakorzeniony w ich życiu, że tworzył jedność ze wszystkim: ludźmi, zwierzętami, roślinami i duchami.
Naczelną zasadą huny jest: nikogo nie krzywdzić. Jeśli zaś do tego dojdzie, należy pokrzywdzonego przeprosić i uzyskać jego przebaczenie, aby nie nosić w sobie poczucia winy. Oba te czynniki: krzywda i poczucie winy potrafią tak zablokować naszą podświadomość, że nie będziemy w stanie otworzyć się na żadną terapię, na żadną pomoc: ani zewnętrzną, ani tę leżącą w naszych możliwościach.
W praktyce huny nie ma uzdrowiciela. Człowiek leczy się sam. Najpierw oczyszcza się ze złych przyzwyczajeń, potem wybacza i wreszcie prosi wszystkich o wybaczenie. To podstawa. I choć brzmi to zdumiewająco, po trzech dniach takiej „terapii” odczuwa się spokój i inne nastawienie do świata. Jedno z twierdzeń fizyki mówi, że ciało A oddziałuje na ciało B z taką siłą, jak ciało B na ciało A. Jeśli
więc my mamy dobre nastawienie do świata, także on ma takie samo do nas. Wszystko zaczyna się inaczej układać, znikają troski i problemy. A zaczynamy od zmiany siebie. Od tego rozpoczyna się naprawa innych. Zdumiewające, jak bliskie są te zalecenia kahunów prawdom zawartym w Ewangelii.
Modlitwa kahunki
Jedna ze słynnych kahunek, Mormah Nalamaku Simeona, w 1981 roku odwiedziła Polskę, ponieważ miała wizję, iż obraz Czarnej Madonny w Częstochowie zatracił swoją cudowną siłę. Braciszkowie paulini, początkowo nieufni, kiedy poczuli na sobie ogromną moc kahunki, pozwolili jej na odśpiewanie modlitwy oczyszczenia.
Simeona, zwana przez rodaków Żyjącym Skarbem, odwiedziła wówczas 20 innych miejsc kultu na świecie (w tym wiele maryjnych), oczyszczając je z bólu i cierpień gromadzonych latami przez ludzkie modlitwy.
– To wielka postać, z nikim nieporównywalna – mówi Katarzyna Kallwejt. – W wieku trzech lat potrafiła uzdrawiać. Chcę odwiedzić jej grób w najbliższym czasie, żeby złożyć jej hołd i tam, na tym właśnie miejscu, pomedytować.
Duchowa siła
Kahuna to człowiek posiadający tajemnicę, pewne umiejętności, choćby tak prozaiczne jak budowanie łodzi, ale i tak poważne, jak leczenie współplemieńców. Do tych czynności, i do każdych innych, zarówno tysiące lat temu na Hawajach, jak i dzisiaj w Europie potrzebna jest duchowa moc. Hawajczycy nazywali ją mana. To odpowiednik chińskiej chi lub indyjskiej prany. To energia życiowa, którą każdy z nas posiada. Trzeba tylko świadomie nauczyć się ją gromadzić, aby móc realizować swoje życiowe zadania i marzenia. Tego właśnie uczy Katarzyna Kallwejt.
Katarzyna Kallwejt od 30 lat uczy Huny, prowadzi warsztaty, zna moc
kamieni i wykorzystuje je zarówno w swoich praktykach, jak i w
malarstwie. Jest autorką znanych prac o tematyce duchowej, m.in. „W
kamiennym kręgu”, „Rodząca Ziemia”, „Falując na wietrze”; tel. 0600 334 863.
Hawaje są archipelagiem wysp wulkanicznych na Oceanie Spokojnym, jednym z najbardziej odizolowanych na świecie. Praktykowana tam huna jest czymś w rodzaju naszej psychoterapii.